Fryderyk Skórzewski, który pałac zbudował jako
swoją siedzibę i nazwał go „Luba ustroń” był zapewne bogatym ekscentrykiem i
oryginałem. Poza tym jednak czuł się Polakiem, kochał i kultywował polską
historię o czym świadczą elementy wystroju jego siedziby. Miłość do Polski
odziedziczył po ojcu, który był generałem wojsk koronnych. Trzymanie się tej
polskości pewnie mocno utrudniało życie pod pruskim panowaniem.
Oprócz patriotyzmu kierował się również szlachecką
fantazją. Trzeba naprawdę dużej fantazji, żeby do loszku z winami sprowadzić
piasek znad Morza Śródziemnego. Polski szlachcic ją miał. Podziałała na niego
siła reklamy. Uwierzył, że tylko śródziemnomorski piasek zapewni leżakowanym
winom odpowiednią temperaturę i wilgotność i nie licząc się z kosztami
sprowadził go do swojej piwniczki. Pewnie nie było to ani łatwe ani tanie w
czasach gdy nie było jeszcze kolei. Czy jednak, któryś polski szlachcic liczył
się z kosztami, gdy w grę wchodziła jego fantazja?.
Pałacyk znajduje się między
Łabiszynem i Barcinem. Zbudowany w XVIII wieku był od początku siedzibą
właścicieli ziemskich, rodziny Skórzewskich, którzy wszyscy bez wyjątku
dzielnie opierali się polityce germanizacyjnej. Wiele historyjek z życia
członków tej rodziny pod okupacją Prusaków opowiada przewodnik po pałacu.
Praktycznie pałac był własnością Skórzewskich aż do wybuchu II wojny światowej.
Po wojnie w czasach PRL-u
pałacyk miał trochę szczęścia, bo został własnością tzw. Funduszu Wczasów
Pracowniczych, dzięki czemu nie został poważnie okaleczony jak to się stało z
wieloma podobnymi obiektami w naszym kraju. Historia została po prostu ukryta
pod kilkoma grubymi warstwami farby. Teraz Lubostroń jest jedną z perełek
Pałuk.
Swietne miejsce i jeszcze trzeba dodać o konkursie zaprzęgów konnych w Lubostoniu, miejscu lubem i stronnym ;)
OdpowiedzUsuń