Stolica Programu III
Polskiego Radia, ten tytuł świadczy o tym, że radiowa Trójka jest oczarowana
Szklarską Porębą i chyba słusznie. Ta nieduża miejscowość w dolinie rzeczki
Kamiennej ma swój urok. Podobnie jak nad Karpaczem góruje Śnieżka, tak nad
Szklarską Porębą wznosi się Szrenica. Góra widoczna jest z każdej ulicy i
wydaje się bardzo bliska w zasięgu ręki. Jest to jednak dość mylące, bo to co
dla oczu wydaje się bardzo bliskie, okazuje się bardzo odległe dla nóg.
Jesienią w Karkonoszach
często słoneczność spada do zera. Właściwie można wtedy mówić o całkowitym
braku słoneczności i mocno ograniczonej widoczności. Trzeba przy tym zaznaczyć,
że widoczności nie ogranicza mgła, tylko przewalające się nad górami chmury, a
jest to dość istotna różnica. Mgła unosi się w nieruchomym powietrzu, bez
cienia jakiegokolwiek powiewu. Chmury natomiast przepycha nad górami silny
wiatr, smagając kłębami wilgoci po twarzy i innych częściach ciała. Wiatr,
który sprawia że krople deszczu zamiast grzecznie spadać z nieba za ziemię,
lecą sobie poziomo nad ziemią zgodnie z kierunkiem wiatru, ale nie zawsze
zgodnie z kierunkiem marszu, bo szlak się wije i zakręca. Zimna wilgoć podczas
mgły na wszystkim osiada, podczas wędrówki chmur natomiast wszędzie i pod
wszystko się wciska.
Na pogodę nie mamy wpływu, a
na jej przeczekanie często brakuje czasu. Chciałem zobaczyć słynne Śnieżne
Kotły i nie mogłem czekać aż się rozpogodzi, więc poszedłem mając nadzieję, że
będzie jakaś dziura w chmurach. Żadnej dziury nie było. Stację przekaźnikową
ledwo dojrzałem, a za barierką, za którą powinno być widać straszną przepaść,
zobaczyłem tylko chmurę tak samo straszną jak w innych miejscach.
W końcu jednak nastała
słoneczność, początkowo nieśmiała i różowa, żeby później rozkwitnąć z całą,
kłującą w oczy stanowczością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz