piątek, 23 grudnia 2016

Majstersztyk natury w Sandomierzu

Byłem tam tylko przejazdem, nie zdążyłem więc dokładnie obejrzeć tego pięknego miasta promowanego przez „Ojca Mateusza”. Zobaczyłem tylko niewielki kawałek starówki.





Nie planowałem zresztą wcale żadnego zwiedzania miasta, zatrzymałem się w nim jedynie po to, żeby obejrzeć wąwóz. Jest to istny cud natury, w którym aż kipi dzika przyroda i to w bezpośredniej bliskości miasta. Samo przejście z ulicy do wąwozu jest oszałamiające.





sobota, 17 grudnia 2016

Prasłowiańskie motywy Duszana Jurkowicza

Okolice Magury Małastowskiej to nastrojowa kraina wywołująca melancholię. Pełno tam wszędzie śladów Łemków i pełno wojennych cmentarzy.








Wszystkie te cmentarze  projektował Duszan Jurkowicz wykorzystując regionalne motywy ludowe, każdy z nich jest swego rodzaju dziełem sztuki. Z zamiłowania był on etnografem, interesował się sztuką ludową. Wstąpił na ochotnika do C. K. Armii Austro – Węgier. Po wojnie zaprojektował kilkadziesiąt cmentarzy wojennych, na których spoczywają żołnierze polegli  podczas Operacji Gorlickiej w 1915 roku. Była to największa operacja na wschodnim froncie I wojny światowej. Drewniane elementy tych cmentarzy uległy zniszczeniu  na skutek działania warunków atmosferycznych, jednak dużą ich część udało się odtworzyć dzięki składkom austriackim, a także polskim.






Najładniejszy chyba z tych cmentarzy powstał na wzgórzu nazywanym Rotundą. Podczas jego budowy jego szczyt był niezadrzewiony i Jurkowicz zaprojektował na nim pięć wież, które wielu ludziom kojarzą się z prasłowiańskimi gontynami.


Gdy byłem tam w 2005 roku wszystkie były jeszcze zniszczone. Duże wrażenie zrobiło na mnie inskrypcja wyryta w kamieniu i przetłumaczone na amatorskiej tablicy.


 


 


 


Już wtedy jednak stały tam całkiem nowe krzyże postawione dzięki działalności społecznego komitetu odbudowy tego cmentarza z siedzibą w Warszawie.



 Komitet założyli prawdziwi miłośnicy tego miejsca, którzy mimo trudności – wszystkie materiały trzeba na górę wnosić na własnym lub końskim grzbiecie – zdołali już odbudować wieże, podobno już wszystkie.





środa, 14 grudnia 2016

Szosa Stu Zakrętów

Drugiej takiej Szosy w naszym kraju nie ma. Jest niesamowicie malownicza i jeżeli ktoś raz ją przejechał nie zapomni tego do końca życia i zawsze już będzie chciał do niej wrócić. Jest to wprawdzie tylko trzydziestokilometrowy odcinek drogi wojewódzkiej i nie można jechać nią szybko nie tylko ze względu na  bezpieczeństwo. Moim zdaniem nie powinno się jeździć nią zbyt szybko, bo można przegapić wspaniałe widoki, las na stromych zboczach i liczne skały o fantastycznych kształtach.









Pierwszy raz jechałem nią z Kudowy, żeby obejrzeć Śląskie Jeruzalem – Wambierzyce,  ale to nie ono tylko właśnie Szosa Stu Zakrętów zrobiła na mnie największe wrażenie i wryła mi się w pamięć. Poza Szosą zapamiętałem tylko malownicze ruiny pałacu w Ratnie z przerobionego kiedyś rycerskiego zamku.




niedziela, 11 grudnia 2016

Kudowa Zdrój



W tym uzdrowisku stacjonowałem przez 20 dni, a w każdy pogodny dzień coś w okolicy zwiedzałem. Na szczęście tych słonecznych dni było więcej, chociaż deszcz też się zdarzał. Sam ośrodek swoje chwile świetności przeżył zapewne w czasach gierkowskich jako uzdrowisko MSWiA. Obecny standard jest mocno średni mimo  starań personelu, a ceny słone. Były chwile kiedy miałem wrażenie, że w uzdrowisku zachował się również socjalistyczny system organizacji. Pomimo różnych mankamentów potrafiłem docenić widok z balkonu, bo w domu takiego nie mam.








Widok ma swój urok i w dni słoneczne i w deszczowe. Poza tym dużą atrakcją jest tam aquapark, do którego zjeżdżają się wycieczki i mieszkańcy miejscowości po obydwu stronach granicy. Woda w tym aquaparku jest uzdatniana solą, więc nie ma w nim powszechnego na wszystkich pływalniach smrodu chloru. Oprócz pływalni jest piękny park zdrojowy ze sporym stawem i dziwnymi, brązowymi wiewiórkami, innymi ACniż te które znam z moich stron, a przy wjeździe do miejscowości kamienny most, który kiedyś był chyba kolejowy.