wtorek, 1 listopada 2016

Leskowiec w Beskidzie Małym

Po jaką cholerę człowiek na stare lata pcha się w mało ucywilizowane góry? Dlaczego chce mu się nocować w prymitywnych warunkach, bez żadnych luksusów?. Przecież stać go na nocleg w dobrym hotelu lub wypasionym, komercyjnym schronisku. Hmm.... chyba dlatego, że chciałby chociaż przez chwilę poczuć się tym chłopakiem sprzed lat. Uciec chociaż na chwilę od codziennej teraźniejszości, faktur, rachunków telefonów i rozmów ... Chociaż przez krótki czas mieć przed sobą tylko małe, doraźne problemy. W żadnym luksusowym schronisku ani w żadnym motelu przy szosie takiego oderwania się nie znajdzie, dlatego chodzenie po górskich szlakach jest tak bezcenne i niezastąpione.
Kiedy szliśmy w kierunku Leskowca góry pokazały nam się w kolorach późnej jesieni. Zieleń, trochę żółtych traw i wspaniały, gruby, brązowo – czerwony dywan z bukowych liści.






Następnego dnia rano zaskoczył nas krajobraz zimowy, oszronione drzewa i warstwa śniegu.





Na wierzchołku Leskowca znajduje się tablica z opisem miejsc, które można z niego zobaczyć, jeżeli oczywiście pogoda pozwala cokolwiek zobaczyć.
















Chatka studencka pod Potrójną, obowiązuje w niej zasada, że kto wcześniej wstanie ten ma więcej do zrobienia. Trzeba narąbać drew i rozpalić w piecu. Nie ma tam żadnego bufetu ale można w kuchni przyrządzić posiłek z własnych zapasów. W sobotę wieczorem chatka była pełna, wszystkie miejsca do spania zajęte. Spałem na 14 osobowej sali zwanej „lotniskiem” ale część turystów spała na poddaszu zwanym „szpakówką”.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz