Zamek w Kamieńcu
Ząbkowickim nie ma jeszcze nawet 200 lat, a już zdążył przejść ciężkie chwile
chociaż z założenia miał być tylko rezydencją. Księżna, która go dla siebie
budowała w XIX wieku – oczywiście nie własnoręcznie, zatwierdziła projekt i
finansowała budowę – ostatecznie wcale w nim nie zamieszkała. Być może dlatego,
że budowanie trwało 30 lat i przez ten czas urodziła syna, który zdążył
dorosnąć i się ożenić. Zamek stał się więc prezentem ślubnym, służył jako
rezydencja rodziny prawie do końca II wojny. Neogotycki lub jak niektórzy
piszą pseudogotycki zamek wyposażony był w fontanny, instalację wodną, gazową i
elektryczną W końcówce wojny hitlerowscy rabusie urządzili w nim magazyn dzieł
sztuki rabowanych na Śląsku i w Polsce, stąd wywozili je w głąb Rzeszy.
Wszystkich wywieźć nie zdążyli, bo nadeszli Sowieci i kilkanaście wagonów
pojechało do Moskwy. Wracając do Rosji czerwonoarmiści spalili zamek, to znaczy
to co dało się spalić. Płyty marmurowe, które się spalić nie dały nasze władze
ludowe później wyrwały i przyozdobiły nimi Pałac Kultury. Władze komunistyczne
chciały nawet resztki zamku wysadzić w powietrze, bo .... właściwie nie wiadomo
dokładnie dlaczego.
Oczywiście
cały czas odwiedzali ruiny różni szabrownicy. Na przełomie lat 80-siątych i
90-dziesiątych XX wieku oglądałem te ruiny po raz pierwszy, wyglądały dość
żałośnie. Kupa cegieł, z której tu i ówdzie coś wystawało. Później jednak
zamkowi przytrafiła się szczypta szczęścia w osobie pasjonata pana Włodzimierza
Sobiecha, który wydzierżawił ruiny i zdecydował się przeznaczyć sporą fortunę
na odrestaurowanie zamku. Niestety zmarł przed końcem prac ale to czego zdążył
dokonać zrobiło na mnie duże wrażenie.
Do Kamieńca Ząbkowickiego pojechałem tylko ze względu na 150
letni zamek. Tymczasem okazało się, że znajdują się tam znacznie starsze
budowle, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Jest to dość duży kompleks
dawnego klasztoru Cystersów, wraz z kościołem, którzy zaczęli tam gospodarzyć
już w XIII wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz