Z pofałdowanej zielonej równiny sterczą białe kości wapiennych
skał. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni, nie tylko w weekendy oblegane są
przez całe grupy wspinaczy z całego kraju. W pobliskich Podlesicach i
Rzędkowicach powstają coraz to nowe szkółki wspinaczkowe, a w weekendy często
można się załapać na zjazd z wysokiej skałki tyrolką.
Białe skałki Jury Krakowsko – Częstochowskiej same w sobie
stanowią widok niezwykły na tle bezchmurnego nieba i zieleni, więc warto wybrać
się tam latem chociaż na kilka dni, żeby na nie popatrzeć. Liczni wspinacze,
którzy noszą przy sobie specjalne plany tych skałek z zaznaczonymi trasami
wejść są dodatkową atrakcją. Można poobserwować jak z trudem i mozołem wchodzą
na jedną skałkę pokonując kolejne trasy o różnym stopniu trudności. Ćwiczą.
Niektóre skałki są dostępne dla zwykłych turystów bez
konieczności podejmowania żmudnej wspinaczki. Nawet ja mogłem więc wejść na
szczyt i rozejrzeć się z wysoka.
Chociaż nie ma Jura nic
wspólnego z górami ściągają tam każdego lata tłumnie wspinacze ze wszystkich
klubów wysokogórskich w Polsce. Można nazwać tę krainę Mekką polskich
wspinaczy, którzy uczą się tam wspinać lub szlifują formę przed górskimi
wyprawami
Prawie przez cały okres wakacyjny jest wśród tych skałek gwarno i
wesoło, a wieczorami płoną ogniska, przy których spotykają się ludzie z różnych
stron Polski ale łączy ich wspólna pasja. Tylko długotrwały deszcz jest w
stanie odegnać od skałek nawet najbardziej zatwardziałych wspinaczy, bo robią
się one wtedy śliskie i niebezpieczne.
Nawet w środku
upalnego dnia można porządnie zmarznąć, wchodząc do którejś z jurajskich jaskiń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz